Pierwsze wrażenie: Odżywka do rzęs Lash P7 sprawia pozytywne wrażenie, choć niczego wyjątkowego w pudełku odżywki nie ma. Pędzelek – aplikator również nie zaskakuje, bo tak jest w większości takich produktów. Płynna konsystencja na szczęście nie spływała do oczu, jak myślałam na początku. Odżywka do rzęs Lash P7 posiada taką formułę z bardzo prostego powodu. Produkt nakłada się tylko na górną powiekę; na powiekę dolną odżywka do rzęs Lash P7 musi „przedostać się” (jak informuje o tym ulotka). W tym właśnie pomocna jest płynna konsystencja.
Kuracja: Trwa sześć miesięcy, ale wystarcza na osiem (nawet przy codziennym stosowaniu). Według producenta rzęsy wydłużają się o połowę po miesiącu stosowania. Rzęsy faktycznie się wydłużyły, ale nie na tyle, bym mogłaby być z nich zadowolona. Odżywka do rzęs Lash P7 nie działa tak rewelacyjnie.
Według mnie powinna jeszcze pogrubiać, wzmacniać, przyciemniać i regenerować.
Aplikacja: Nie sprawia żadnych kłopotów. Pędzelkiem kreśli się linię na górnych rzęsach powiek. Pędzelek jest bardzo cieniutki i z łatwością dostaje się w przestrzenie między rzęskami. Odżywka do rzęs Lash P7 nie spływa do oczu, nie wywołując tym samym żadnych podrażnień. Jeżeli jednak takie wystąpią, trzeba jak najszybciej umyć oczy wodą i – jeżeli to konieczne – zrezygnować z kilku aplikacji.
Efekty: Rzęsy są nieco dłuższe i ładniejsze, ale nie jest to efekt w 100% satysfakcjonujący. Zwłaszcza, że lepsze rezultaty są widoczne po całej kuracji, czyli po pół roku. Niestety odżywka do rzęs Lash P7 jest już prawie na wyczerpaniu i nie starcza jej na to, aby podtrzymać efekty kuracji (po osiągnięciu takich rzęs, jak się wymarzyło, odżywkę można stosować dwa razy w tygodniu). Jak nie trudno się domyśleć, te po jakimś czasie znikają.
Podsumowanie: Odżywka do rzęs Lash P7 dobra będzie dla tych, którzy chcą odżywić, zregenerować i wzmocnić swoje rzęsy, ale nie wydłużyć lub zagęścić. Z aplikacją nie będzie miał problemów nikt, kto wcześniej stosował eyelinery lub kredki do kresek). Minusem jest bardzo wysoka cena.