Pierwsze wrażenie: Odżywka do rzęs Neulash sprawiła bardzo dobre pierwsze wrażenie. Błyszcząca i srebrna buteleczka wygląda ładnie, a białe, kartonowe pudełko – na dobrze wykonane. W środku mieści się ulotka z najważniejszymi informacjami dotyczącymi aplikacji, składu i działania. Po odkręceniu buteleczki naszym oczom ukazuje się pomarańczowy pędzelek. Odżywkę nakładało się tak, jak eyeliner.
Kuracja: Buteleczka odżywki do rzęs Neulash zawiera 6 ml. Taka ilość płynu wystarcza na około siedem miesięcy kuracji. Mimo płynnej konsystencji odżywka nie spływa do oczu, nie powoduje podrażnień i nie pozostawia żadnych śladów na powiekach i rzęsach.
Po około trzech miesiącach kuracji, Neulash nakłada się kilka razy w tygodniu.
Aplikacja: Przed każdą aplikacją trzeba dokładnie oczyścić skórę powiek – resztki makijażu mogłyby spowalniać działanie odżywki do rzęs Neulash. Po osuszeniu skóry, można nakładać produkt. Służy do tego pędzelek, którym maluje się kreskę wzdłuż linii rzęs na górnej powiece. W trakcie snu Neulash „przedostaje się” na rzęsy powieki dolnej. Odżywka szybko wchłania się, dlatego po chwili można nałożyć krem pod oczy lub inny kosmetyk pielęgnacyjny.
Korzyści: Zadaniami odżywki do rzęs Neulash są wydłużenie, zagęszczenie i wzmocnienie. Dzięki zawartości kwasu hialuronowego produkt nawilża nie tylko rzęsy – dba także o skórę wokół oczu. Jeżeli rzęsy pomalujemy podkręcającą maskarą, będą wyglądać na większe i ładniejsze. Niestety efekty kuracji nie utrzymują się tak długo, jak byśmy tego chciały. Zanikają po dwóch miesiącach od momentu wykonania ostatniej aplikacji.
Podsumowanie: Odżywka do rzęs Neulash kosztuje bardzo dużo. Cena nie jest proporcjonalna do rezultatów. Szczerze powiedziawszy, po tak drogim produkcie spodziewałam się czegoś więcej. Wzrost i zagęszczenie mogłyby być bardziej widoczne i trwalsze. Wydanie tylu pieniędzy na kosmetyk pielęgnacyjny nie jest najlepszym pomysłem.